Jedną z najbardziej przejmujących chwil uroczystości beatyfikacyjnej było wniesienie relikwii błogosławionego Teofiliusa i odsłonięcie jego obrazu: bicie w dzwony, głos trąb i radosne owacje wiernych. W czasie beatyfikacji prezentowany jest wizerunek błogosławionego, nazywany kanonicznym. Jego kanoniczność wynika z tego, że artysta, tworząc go, stosował się do wszystkich wymogów, które tradycyjnie stawiane są chrześcijańskim dziełom sztuki sakralnej.
W wymiarze chrześcijańskim głównym zadaniem sztuki jest zbudowanie przekazu przerastającego doczesność. Filozof powiedziałby, że to taka sztuka, która zwraca odbiorców ku transcendencji. Niestety, taka koncepcja sztuki zupełnie nie odpowiada relacji między dziełem a odbiorcą, jak ją teraz rozumiemy. Autentyczne i udane dzieło sztuki sakralnej pobudza do medytacji i modlitwy. To taki rodzaj twórczości, który przemawia do odbiorcy i przekazuje konkretną chrześcijańską treść. Wschodnia tradycja chrześcijańska uczy, że ikona wyrasta z modlitwy i do niej prowadzi. Ikona wyzwala z ograniczenia zmysłami, które rozpoznają tylko to, co zewnętrzne, a nie dostrzegają rzeczywistości, którą odsłania Duch.
Istnieje różnica między sztuką sakralną (należącą do przestrzeni kościelnej czy tworzoną na potrzeby liturgii) a sztuką religijną. Jak twierdzi Joseph Ratzinger „obrazy świętych nie są fotografiami. Ich istota polega na wyprowadzeniu poza to, co daje się stwierdzić w sposób czysto materialny; polega na obudzeniu wewnętrznych, duchowych zmysłów i nauczeniu nowego spojrzenia, które w widzialnym dostrzega niewidzialne. Sakralność obrazu polega właśnie na tym, że obraz wynika z wewnętrznego oglądu i do niego prowadzi” (Duch liturgii, s. 120).
Gdy tylko pojawiła się informacja o beatyfikacji biskupa męczennika Teofiliusa Matulionisa, z Kościoła wyszły cztery inicjatywy stworzenia sakralnego wizerunku przyszłego błogosławionego (trzy na Litwie i jedna za granicą). Pojawiły się też inicjatywy prywatne. Wróćmy jednak do tego obrazu, który zaprezentowano podczas uroczystości na Placu Katedralnym w Wilnie. Pomysł tego przedstawienia powstał w pracowni profesora Czesława Dźwigaja z Krakowa, we współpracy z przedstawicielami diecezji koszedarskiej. Realizacji podjął się inny artysta – Zbigniew Gierczak (ur. 1972).
Jaki jest zatem przekaz tego kanonicznego wizerunku?
Ci, którzy pamiętają biografię arcybiskupa Matulionisa szybko rozpoznają zdjęcie wykonane w 1933 r., które jest centralnym motywem obrazu. W okresie swego powstania fotografia ta była rewelacją i zajmowała pierwsze strony gazet, nie tylko na Litwie. Można na niej zobaczyć biskupa, wspartego na wyciosanej w więzieniu lasce, w odzieży więziennej (fufajce). Zdjęcie wykonano zaraz po powrocie Matulionisa z łagru na Wyspach Sołowieckich na Litwę. W łagrze nikt nie wiedział, że był on skrycie wyświęconym biskupem. To stąd wziął się pomysł przedstawienia bł. Teofiliusa w fufajce narzuconej na biskupią sutannę. Biskupstwo to nie kwestia reprezentacyjnego stroju, ale wewnętrzna jakość duchowa i wyświęcenie do pełnienia odpowiedzialnych obowiązków wśród ludu Bożego. W więzieniu błogosławiony nie czuł się więźniem, ale duchownym – pasterzem odpowiedzialnym za tych, których mu powierzono. Nawet gdy uwięzionym księżom wprost zakazano spowiadania innych więźniów, Teofilius zignorował ten zakaz, za co został powtórnie i przeniesiony do więzienia o zaostrzonym reżimie. Odpowiedzialność biskupia w postawie Matulionisa uwidoczniła się znowu, gdy pojawiła się możliwość wyjazdu na Litwę w drodze wymiany więźniów. Współwięźniowie nie potrafili zrozumieć, dlaczego przyszły błogosławiony się wymawia od wyjazdu i nie spieszy z daniem pozytywnej odpowiedzi. Obraz pasterza w postawie Teofiliusa był czytelny, tak jak widoczna jest sutanna na obrazie.
W ręku biskup trzyma laskę, która jest jednocześnie pastorałem. Na niej wyryte zostały fragmenty znaków heraldycznych Diecezji Koszedarskiej: oko Opatrzności i Baranek. Napisy na ścianach, a w miarę możliwości – żłobienie w drewnie, to stały element więziennej codzienności. Laska w ręku błogosławionego nie jest podporą słabości, ale znakiem pasterza. Najważniejszym oparciem dla niego jest Boża Opatrzność i wiara w ostateczne zwycięstwo Baranka nad złem.
Symbolem bolesnych więziennych doświadczeń są widoczne spod sutanny ciężkie, sznurowane buty i onuce. Artysta celowo nie ukazał na nich błota czy innego brudu, by wyrazić myśl o wewnętrznej czystości, którego brud zewnętrzny nie jest w stanie skalać. Biskup stoi na błotnistej ziemi, ale cały obraz od samej postawy przesycony jest jasnymi kolorami. Najwyraźniej lśni Gwiazda Polarna, na Litwie czasem nazywana Gwiazdą Morza, gdyż była punktem orientacyjnym dla marynarzy i rybaków. Tytuł Gwiazdy Morza (Stella Maris) jest czasem odnoszony do Najświętszej Maryi Panny, która wśród burz życiowych wskazuje nam drogę do Chrystusa.
W całości obrazu gwiazdy odgrywają dość ważną rolę. Na otaczających błogosławionego biskupa drewnianych pryczach można dostrzec wydrapane jego zawołanie herbowe: Per crucem ad astra – „Przez krzyż do gwiazd”. Z Wysp Sołowieckich na Morzu Bałtyckim rozgwieżdżone niebo świetnie jest widoczne, a na obrazie kontrast błotnistej ziemi i usianego gwiazdami nieba ma wyraźną wymowę.
Bł. Teofilius stoi między rzędami pryczy, w których konstrukcji da się dotrzeć też kształt krzyża. Stają się one symbolem cierpienia zjednoczonego z krzyżem Chrystusa, a wyciosane na nich zawołanie jest właśnie zaproszeniem, by nie skupiać się tylko na cierpieniu, ale mimo niego popatrzeć na Niebo, w gwiazdy. W 1955 r. Teofilius wysłał do swojego przyjaciela (też księdza) swoje zdjęcie z Potmy i podpisał je „więzień na wolności”. Słowa te najlepiej oddają wewnętrzne nastawienie Teofiliusa: ciało pozostaje w niewoli, ale duch i myśli zawsze znajdą przestrzeń wolności. Druty kolczaste, których zarys nie jest wszędzie równie wyrazisty, nie pozwalają jednak zapomnieć, że obraz przedstawia człowieka WOLNEGO, choć zamkniętego w więzieniu. Trzymany w ręku różaniec oznacza pociechę płynącą z modlitwy.
Przekaz o wolności więźnia jest wyrażony też w spojrzeniu błogosławionego, który patrzy z nadzieją nie gdzieś w nieokreśloną dal, ale zwraca wzrok na każdego, kto przychodzi prosić go o wstawiennictwo. Ten element wizerunku powstał w odwołaniu do tradycji ikonograficznej Wschodu, gdzie modlący się spogląda na świętego, ale także święty zwraca się ku modlącemu się.
W cieniu pryczy nie da się dostrzec więcej postaci, ale wyłaniają się z nich tradycyjne litewskie krzyże, znane z dzieł Mikołaja Konstantyna Čiurlionisa. Krzyże te stają się figuracjami zesłańców i więźniów. Każdy wreszcie dźwiga swój krzyż, troski i próby. Obraz jako całość jest przyciemniony, jednak na tle rozgwieżdżonego nieba bystry odbiorca dostrzeże motywy znanego wizerunku Jezusa Miłosiernego. Poświata nieba przedstawiona jest tak samo, jak na obrazie namalowanym na podstawie widzeń św. Faustyny. Teofilius miał szczęście stale czując takie mocne wsparcie!
„Artuma” lipiec-sierpień 2017 r.