Z wyglądu mógłby być stróżem nocnym albo urzędnikiem. To abp Teofil Matulionis, nowy błogosławiony Kościoła.

 

Ciepły, długi czerwcowy wieczór na wileńskiej starówce. Chodniki i restauracje pełne turystów. Na kratach oddzielających katedralne podcienia od placu stoi kilkanaście wielkich planszy, na których pojawia się wciąż ta sama twarz. Taką samą twarz zobaczyć można na fotografiach w wielu punktach miasta, przy każdym kościele.
Starszy, szczupły mężczyzna z fotografii ma zniszczoną twarz, zapiętą na ostatni guzik koszulę w trudnym do określenia kolorze i znoszoną marynarkę. Ciemne plamy okalają półprzymknięte oczy. Sprawia wrażenie nieobecnego: swój wzrok kieruje gdzieś daleko, patrzy spokojnie i przytomnie. Ów mężczyzna z wyglądu równie dobrze mógłby być stróżem nocnym albo prowincjonalnym urzędnikiem. To arcybiskup Teofil Matulionis, biskup koszydarski. Obecny w wielu miejscach Wilna plakat z jego twarzą zapowiada beatyfikację. Pierwszy litewski męczennik 25 czerwca na wileńskim placu katedralnym został ogłoszony błogosławionym. Nie bez przyczyny rozpowszechniany wizerunek nie ukazuje go w stroju pontyfikalnym ani nawet duchownym. Większość życia spędzonego w łagrach Teofil Matulionis chodził w zgrzebnym, obozowym stroju. I tak właśnie ma zostać zapamiętany ten biskup męczennik.

Porzucone seminarium

Urodził się w zamożnej rodzinie ziemiańskiej 22 czerwca 1873 r. na wschodniej Litwie. Jako czterolatek stracił matkę. Gdy podrósł, chciał się koniecznie dowiedzieć, jakie były jej ostatnie słowa przed śmiercią. „Powiedziała: Poświęcam ich Najświętszemu Sercu Jezusa” – usłyszał od krewnych. „Ich”, czyli jego samego i dwóch jego braci.
Kształcił się w domu i w gimnazjum w Dyneburgu. Otoczenie przeczuwało jakieś wewnętrzne tajemnice młodego Teofila. We wsi mawiano, że panicz jest labai švintas – bardzo święty. Nikt więc nie zdziwił się specjalnie, gdy w wieku 18 lat, zaraz po zdaniu matury, wstąpił do Akademii Duchownej w Sankt Petersburgu. Zdziwili się za to wszyscy, gdy już po roku w seminarium labai švintas wrócił do domu. Potrzebował czasu. Zmagał się ze sobą jeszcze trzy lata, po których podjął jednak decyzję o powrocie na drogę ku kapłaństwu. Po latach powiedział, że powstrzymywała go obawa, czy będzie dość silny, by unieść cierpienie, które przeczuwał. Został wyświęcony na kapłana diecezji mohylewskiej w dniu św. Kazimierza – 4 marca 1900 r.

Proboszcz od Najświętszego Serca

Po święceniach kapłańskich i krótkiej posłudze wikariuszowskiej objął probostwo w Bikawie na dzisiejszej Łotwie. Tam zaczął budować kościół, któremu nadano wezwanie Najświętszego Serca Pana Jezusa. Był to pierwszy wyraźny znak, że ks. Teofil rzeczywiście czuł się naznaczony owym poświęceniem, jakiego dokonała jego matka w ostatnich chwilach  swojego życia. Mimo szerokich horyzontów i duszpasterskiej rzutkości – a może ze względu na nie? – nie przez wszystkich parafian był rozumiany. Na każdym kroku śledziła go carska tajna policja. Gdy ochrzcił dziecko z katolicko-prawosławnej rodziny, czego władze rosyjskie zabraniały księżom katolickim, nakazano mu opuścić parafię. Przeniósł się wówczas do Petersburga. Tam polecono mu zorganizowanie parafii dla robotników na przedmieściach i wybudowanie tam kościoła pod wezwaniem – jak nietrudno się domyślić – Najświętszego Serca Pana Jezusa. W Petersburgu zastała go rewolucja. Władze sowieckie aresztowały go wraz z jego przełożonym, biskupem mohylewskim Janem Cieplakiem i skazały na trzy lata więzienia, które przecierpiał w Moskwie. Po odbyciu kary mógł wyjechać na niepodległą Litwę. Zdecydował się jednak na powrót do parafii w przemianowanym w międzyczasie na Leningrad mieście nad Newą.

Biskup z Wysp Sołowieckich

Do Petersburga/Leningradu ks. Teofil Matulionis wrócił w 1925 r, a cztery lata później Pius XI mianował go biskupem pomocniczym mohylewskim. Władze sowieckie nie zgadzały się na święcenia katolickich biskupów, dlatego sakrę przyjął w tajemnicy 9 lutego 1929 r. W listopadzie tego samego roku został ponownie aresztowany przez władzę sowiecką i zesłany do łagru na Sołowkach, gdzie uwięzieni byli również inni kapłani. Życie współwięźniów bp Matulionis zorganizował na wzór niemal zakonny. W tajemnicy modlili się i sprawowali Eucharystię. Niestety, rzecz szybko wyszła na jaw. Sowieci rozbili wówczas kapłańską wspólnotę, a biskupa Teofila przenieśli najpierw do izolatki w Leningradzie, a później do pracy przy wyrębie lasu w Swirsku. Gdy w 1933 r. miała miejsce wymiana więźniów politycznych między Litwą a Związkiem Radzieckim, bp Matulionis w 1933 r. trafił w powrotem do niepodległej ojczyzny.

Papież na klęczkach

W 1936 r. bp Matulionis udał się z Litwy na spotkanie z Piusem XI, któremu zdał szczegółową relacje z wszystkiego, co działo się w Związku Radzieckim. Papież wiedział, z kim ma do czynienia i gdy na powitanie bp Matulionis chciał przed nim przyklęknąć, on pierwszy uklęknął przed swoim gościem i poprosił o błogosławieństwo. Dopiero potem pozwolił ucałować Pierścień Rybaka.
Z Rzymu Matulionis udał się do Stanów Zjednoczonych, gdzie opowiadał o położeniu katolików pod panowaniem stalinowskiego terroru. W drodze powrotnej odwiedził Ziemię Świętą. Po powrocie na stałe na Litwę początkowo osiadł w Kownie. Tam cały czas myślał o powrocie do pracy duszpasterskiej w Rosji i choć były to plany dość mgliste, czynił już pewne przygotowania. Z całą ofiarnością podjął obowiązki naczelnego kapelana wojskowego i ojca duchownego w seminarium kowieńskim. Podczas wojny w 1943 r. został mianowany biskupem diecezji Koszydary. Znając z bliska sowiecki reżim, wiedział, czego spodziewać się po władzy ludowej. Protestował przeciw nadużyciom, zagarnianiu majątku kościelnego, zamykaniu kościołów, prześladowaniu wierzących. Nie musiał długo czekać: w 1946 r. komuniści aresztowali go po raz trzeci. Dziesięć lat spędził w wiezieniu o zaostrzonym rygorze we Włodzimierzu oraz w tzw. Domu Inwalidów w Mordowii.

Stara plebania

Po dziesięciu latach wrócił do diecezji i formalnie objął na nowo obowiązki pasterskie. W 1957 r. potajemnie konsekrował na biskupa ks. Vincentasa Sladkevičiusa, późniejszego arcybiskupa kowieńskiego i kardynała. W konsekwencji został po raz czwarty aresztowany przez sowieckie służby i zmuszony do zamieszkania na starej plebanii w Szadowie, gdzie spędził ostatnie lata życia. Prowadził tam życie pozornie normalne: ale nieustannie był inwigilowany, w każdym pomieszczeniu plebanii zainstalowane były podsłuchy. Nękano go nieustannymi kontrolami. Podczas ostatniej takiej kontroli, na kilka dni przed śmiercią, wstrzyknięto mu substancję określaną jako „środki uspokajające”. Jak nietrudno się domyślić, to właśnie to podane przez KGB „lekarstwo” spowodowało śmierć biskupa. Tak zakończył życie Teofil Maitulonis – niezłomny świadek wiary, chwała narodu litewskiego i wielki pasterz Kościoła: biskup, przed którym uklęknął papież.


Ks. Hubert Nowak

Scroll to Top